Syclandia

i wszystkie jej drzewa szumia z okazji urodzin ksiezniczki!

Grykotio!

Z całego serca chciałabym Tobie życzyć, abyś nigdy nie zapomniała o Tym kim naprawdę jesteś, tak głęboko, głęboko w środku 🙂 Bez Ciebie nic nie byłoby takie, jakim powstało 10 lat temu w gąszczach lasów naszego królestwa :)) 

„Ten, kto wejdzie do Królestwa Baśni, musi mieć serce małego dziecka. Jest to przecież cecha niezbędna, by uczestniczyć w podniosłych przygodach rozgrywających się w królestwach i mniejszych, i o wiele potężniejszych niż Kraina Czarów.” – Tolkien 🙂

Z lasem,
Rygoria

Moc Elfow

Ostatnio wiele rzeczy się zbiegło i zaczęłam czytać wykład Tolkiena o baśniach. Ciekawiły mnie jego inspiracje, a znalazłam coś niesamowicie pięknego. Przypomniały mi się wszystkie nasze wyjścia do lasu i to jak nasz świat był wtedy prawdziwy. Jak się okazuje nie tylko my nim żyłyśmy, a co więcej – on w cale nie musi odchodzić! Wyobraźnia nadal może w nas żyć jak wtedy, a nawet pełniej i tego z całego serca Ci życzę!

Stumilowy las

Do tego życzę ci, abyś jak najszybciej obejrzała ten film, bo to po prostu historia o nas ! Jest to biografia autora Kubusia Puchatka i jego syna – pokazuje jak powstał cały ich zmyślony świat podczas zabawy 🙂 Nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna, że miałam z kim hasać po tych lasach i tworzyć razem nasze własne zmyślone historie! Dobrze tylko, że nikt ich nie spisał 😀

Zamknij reklamę i można oglądać! :Dświat

Do tego jeszcze kilka artefaktow

Czasem jednak świat daje nam w kość i ciężko pamiętać o tym co mamy w sercu. Dlatego chciałam podarować Tobie kilka artefaktów do walki z wyzwaniami życia codziennego!

Kamien wiedzy

Pomaga wchłaniać wiedzę podczas sesji w ekspresowym tempie

Szkieletys

W razie kryzysowej sytuacji, pomogą walczyć w nocy z materiałem na wszystkie koła

Magiczna strzala

Doda magicznej mocy w sytuacji zwątpienia w własne siły

Wola walki

Nie pozwoli, abyś poddała się nawet w obliczu hordy wrogich napastników

Podkowa

Jak już wszystko zawiedzie, szczęście uratuje każdą sytuacje!

Pamietaj!

Zawsze pamiętaj, że jesteś wspaniała i milion przygód jeszcze przed Tobą! Życzę ci samych spełnionych marzeń i najpiękniejszych wspomnień jakie możesz mieć!

Na koniec załączam fragmenty owego wykładu Tolkiena! Jak masz czas, to polecam! To całe my 🙂 

wiara w baśnie

Dzieci są naturalnie zdolne do literackiej wiary pod warunkiem, że narrator jest dość dobry, by ją sprowokować. Ten stan umysłu zwykło się nazywać dobrowolnym zawieszeniem niewiary. Moim zdaniem nie jest to poprawny opis tego, co się rzeczywiście dzieje. Tak naprawdę nadawca opowieści okazuje się owocnym wtór-stwórcą świata, w który może wniknąć umysł odbiorcy, a wszystko, o czym mówi, jest „prawdziwe” w ramach tego świata: jest zgodne z prawami wykreowanej rzeczywistości. A więc wierzysz, dopóki pozostajesz „wewnątrz” opowieści. Kiedy pojawia się niewiara, czar pryska: magia czy raczej sztuka zawiodła. Jesteś z powrotem w pierwotnym świecie i spoglądasz z dystansu na ów karłowaty, poroniony wtórny świat. Jeśli zaś czujesz się zobowiązany – z uprzejmości czy z innych względów – by w nim pozostać, wtedy istotnie musisz zawiesić niewiarę (albo ją stłumić), bo inaczej słuchanie i patrzenie stanie się nie do zniesienia. Jednak takie zawieszenie niewiary jest tylko namiastką tego, co prawdziwe, wybiegiem, jaki stosujemy, gdy zniżamy się do zabawy albo udawania, lub kiedy (mniej czy bardziej chętnie) próbujemy odnaleźć jakieś zalety w dziele sztuki, które nas zawiodło.

   Prawdziwy entuzjasta krykieta jest jak zaczarowany: trwa we wtórnej wierze. Ja, kiedy oglądam mecz, pozostaję na niższym poziomie. Może mi się do pewnego stopnia udać dobrowolne zawieszenie niewiary, jeśli znajdzie się coś, co wciągnie mnie w grę i nie dopuści  do mnie nudy – na przykład nieopanowanie, heraldyczne przedkładanie granatu nad jasny błękit. To zawieszenie niewiary może więc być równoznaczne ze zmęczonym, nieuporządkowanym bądź sentymentalnym stanem umysłu, zatem łączy się raczej z „dorosłością”. Myślę, że jest to istotnie stan umysłu wielu dorosłych w obliczu baśni. Zatrzymuje ich tam jedynie sentyment (wspomnienia z dzieciństwa albo własne o nich wyobrażenia); uważają, że opowieść powinna im się podobać. Jednak gdyby naprawdę im się podobała, nie musieliby zawieszać niewiary – w pewnym sensie wierzyliby naprawdę.

Potrzeba innych światów

Chciałem wiedzieć. Wiara natomiast zależała od sposobu, w jaki przedstawiono mi daną historię, od wewnętrznego tonu i jakości opowieści. Nie przypominam sobie, żeby choć raz przyjemność czerpana z opowieści wypływała z mej wiary, że wszystko, o czym opowiada, zdarzyło się lub mogło się zdarzyć w „prawdziwym” życiu.

Baśnie wyrażały nie możliwości, ale pragnienia. Były udane, jeśli wzbudzały tęsknotę, zaspokajając ją, ale i często nieznośnie ją zaostrzając. Nie potrzeba tu rozwodzić się nad nią szerzej – mam nadzieję, że wrócę jeszcze do tej tęsknoty złożonej z wielu czynników zarówno uniwersalnych, jak i typowych tylko dla współczesnych ludzi (w tym także i dla współczesnych dzieci) albo nawet dla określonego rodzaju ludzkiego.

Nigdy nie pragnąłem mieć snów czy przygód Alicji, a opowieść o nich po prostu mnie bawiła. Nie marzyłem o poszukiwaniu ukrytych skarbów czy o walce z piratami, więc nie przejąłem się zbytnio Wyspą skarbów. Wolałem opowieści o Indianach: były w nich łuki i strzały (a moim nigdy niespełnionym marzeniem było nauczyć się dobrze strzelać z łuku), obce języki, przebłyski archaicznego stylu życia, a nade wszystko lasy i puszcze. Jeszcze wspanialszy był kraj Merlina i Artura, a najpiękniejsza była bezimienna Północ Sygurda Wölsunga i Fafnira, księcia smoków.

Tych krain pożądałem najbardziej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że smok jest zwierzęciem tego samego rodzaju, co na przykład koń. I to nie tylko dlatego, że konie widywałem co dzień, ale nigdy nie udało mi się odnaleźć nawet śladu smoczej stopy (zob. notę D). Smok nosił wyraźne piętno Krainy Czarów: jeśli gdzieś żył, to było to w innym świecie. Fantazja – tworzenie innych światów bądź ich „oglądanie” – zrodziła się w sercu z tęsknoty za innymi światami. Pożądałem smoków z całej duszy, z samej głębi mej istoty. Oczywiście w swym mdłym ciele nie życzyłem ich sobie w sąsiedztwie, nie pragnąłem, by wtargnęły w mój stosunkowo bezpieczny świat, w którym można było w spokoju i bez lęku czytać sobie opowieści (i właśnie to mają dzieci najczęściej na myśli, gdy pytają: „Czy to prawda?” Rozumieją przez to: „Podoba mi się ta opowieść, ale czy to moja współczesność?” „Czy jestem bezpieczny w swoim łóżeczku?” Jedyne, co pragną usłyszeć, to: „Oczywiście, w dzisiejszej Anglii nie ma już smoków”). Jednak świat, który zawierał choćby wyobrażenie Fafnira, był bogatszy i piękniejszy, nawet za cenę utraty poczucia bezpieczeństwa. Mieszkaniec spokojnych i żyznych nizin może słuchać opowieści o udręczonych górach i nieurodzajnych morzach – i tęsknić za nimi w głębi serca. Bo serce jest silne, choć ciało mdłe.

Serce Dziecka

„Ten, kto wejdzie do Królestwa Baśni, musi mieć serce małego dziecka”. Jest to przecież cecha niezbędna, by uczestniczyć w podniosłych przygodach rozgrywających się w królestwach i mniejszych, i o wiele potężniejszych niż Kraina Czarów.

Ale pokora i niewinność – to, co w tym kontekście oznacza „serce małego dziecka” – nie muszą koniecznie łączyć się z bezkrytycznym zachwytem, a na pewno nie z bezmyślną czułostkowością. Chesterton wspominał ongiś, że dzieci, z którymi oglądał Błękitnego ptaka Maeterlincka, były rozczarowane, bo „sztuka nie skończyła się dniem sądu i para bohaterów nigdy nie dowiedziała się o wierności Psa i zdradzie Kota”. „Albowiem dzieci – pisze Chesterton – są niewinne i kochają sprawiedliwość; podczas gdy większość z nas, dorosłych, jest niegodziwa i dlatego wolimy miłosierdzie”.

Fantazja - moc elfów

Każdy, kto włada tym wspaniałym narzędziem, jakim jest ludzki język, potrafi powiedzieć „zielone słońce”. Wielu jest w stanie je sobie wyobrazić lub narysować. To jednak nie wystarcza, choć samo w sobie może być wspanialsze niż niejeden „fotograficzny szkic” albo „odzwierciedlenie życia” tak chwalone przez krytyków literackich.

   Aby stworzyć wtórny świat, w którym zielone słońce byłoby do przyjęcia przez wtórną wiarę, potrzeba nie tylko wysiłku myśli, ale nade wszystko szczególnych zdolności, owego daru elfów. Niewielu porywa się na coś tak trudnego. Ten, kto się tego zadania podejmie i choćby w pewnym stopniu się zeń wywiąże, dokona czegoś niezwykłego w sztuce: dotrze do samej istoty i źródeł możliwości sztuki narracyjnej.

- Tolkien